Mimo tych upadków (całej prawdy jeszcze nie znacie… - nie
chcę was straszyć zaraz na początku), zapamiętałam Zbrosławice wspaniale. Ludzie
byli tam wyjątkowi, życzliwi, otwarci, kiedy brałam moją kilkuletnią córkę ze sobą -
zawsze ktoś się nią zajął, gdy matka spadała z kolejnego konia.
Więc teraz, gdy ma 27 (!!) lat i ktoś ją pyta, od jak dawna jeździ na koniu - to mówi, że od
zawsze… chociaż nie w Zbrosławicach tak
naprawdę nauczyła się jeździć… gdyż nadszedł dzień, że trzeba było ruszyć w drogę do
innej stajni… ale to już zupełnie nowa historia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz