sobota, 26 grudnia 2015

I tu jest koń pogrzebany…

To parafraza starego powiedzenia- i tu jest pies pogrzebany, nie ma to związku z końmi ale temat, który jest dla mnie gorący, też nie ma, więc  parafrazuję co się da i…  nie da;-)) 

No więc temat jest świąteczny, wigilijny, polski, katolicki hrrrrr  po co zajrzałam w święta do Internetu??? A tam pełnia (wręcz afirmacja) miłości bliźniego do drugiego swego.. „gazeta” pokazała najważniejsze zdjęcia z mijającego roku – i dowiedziałam się z komentarzy- że dwie całujące się kobiety, to… tu wiadro fekalii… potem dwóch miłych facetów w związku – to kolejne wiadro- nie, już cysterna łajna.. potem było przejmujące zdjęcie utopionego małego chłopca syryjskiego – co się dowiedziałam?-że dobrze, że się utopił, bo mógł z niego jakiś Talib wyrosnąć…( król Herod się kłania?? on też prewencyjne mordował....) i to mnie ruszyło!!! Bo ja nie deklaruję się, jako katoliczka, nie deklaruję miłości bliźniego swego, ale ją mam w sobie! Bez deklaracji i bez świętobliwej aureoli, ja pochylę się nad kimś w potrzebie. Co robi katolik??? Analizuje, czy ofiara zbrodni, przemocy, innego nieszczęścia jest dość katolicka, żeby jej pomóc… bo jakże tak Muzułmanom??? Przecież oni są… i tu pada tysiąc oskarżeń (gwałcą, kobiet nie szanują, nie pracują, nie integrują się, rąk kobietom nie podają, terroryzują, zmuszają do noszenia chust, burek, długich spódnic, jedzenia prawą a mycia się lewą i co najgorsze- nie chcą zostać chrześcijanami!!). A ja mam pytanie- czemu w takim razie w naszym katolickim kraju (99%) są także gwałty, pobicia kobiet, poniżanie za inność, za orientację seksualną,  w katolickich szkołach nie nosi się mini, a w piątki nie jada mięsa, i nie szanuje innych poglądów, religii, niczego???

No my??? Katolicy???? To chyba inni… Bo przecież my nigdy- tych Żydów w czasie II wojny światowej, to tylko Niemcy, bo my- nigdy!!! No, oni nas czasem zmusili…. namówili… no przecież sami z siebie, to nawet końskiej muchy nie tkniemy!

Trzy dni temu w mojej  szkole było piękne jasełkowe przedstawienie, gdzie Józef i Maria nie mogli znaleźć noclegu ani w fitness klubie, ani w dyskotece, hoteliku, każdy miał ważne wymówki, żeby tylko obcych nie wpuścić. Wszyscy widzowie pokiwali głowami- jak niegodziwi są ludzie, nieczuli… Zapytałam - a jak to z Syryjczykami? Ilu ich przyjmiemy? Koleżanka- jedna z najbardziej religijnych osób jakie znam, powiedziała, że za biedni jesteśmy, może Szwecja albo Niemcy… no oczywiście, co usłyszeli Józef i Maria??? To samo, wymówka jest taka łatwa- może być nią bieda - dobra jak każda inna.

Więc ośmielam się twierdzić, że ten dodatkowy talerz przy wigilii, to tylko dęta sprawa, wyświechtany symbol, co nic, NIC nie oznacza, bo nikogo, NIKOGO nie przyjmiemy do swojego stołu, nie, nie tylko Arabów, bo Cyganów, Żydów, Rumunów, Bułgarów, Rosjan, Niemców także nie… no chyba, że bogatego Amerykanina ( meksykańskiego bidoka, to może nie, Bóg nie może wymagać aż takich poświęceń... )


Nienawidzę tego postu- że musiałam go napisać, ale musiałam... i nawet koń by się nie uśmiał... bo to jest tylko smutne, szkoda, że w święta.

 

niedziela, 20 grudnia 2015

Szarańcza z XIII wieku

Ostatnio dostałam książkę opowiadającą o historii Będzina. Wychodzi na to, że XIII wiek mijał będzińskim mieszkańcom pod strachem tatarskich najazdów. Mali, dzicy ludzie atakowali niczym szarańcza - wyobraźcie sobie dziesięć tysięcy małych koników z dzikimi, nieokrzesanymi jeźdźcami, rabującymi, gwałcącymi i palącymi wszystko co się ruszało a nawet nie ruszało.

Wtedy to strzała z łuku przebiła najsłynniejsze gardło trębacza z Krakowa, wymordowano oprócz zwykłych obywateli także władze Sandomierza i okrucieństwo przyjeżdżających z nikąd i wracających do nikąd Tatarów przeszło do legend. Miasta fortyfikowano, co trochę studziło zapędy najeźdźców, gdyż walka polskich, czy też śląskich rycerzy przeciw tym … karłom.. No bo ci nasi- dorodni, na mleku z miodem wyrośli, trochę z Niemcami pokrzyżowani- co im dobrze na wzrost zrobiło a tu swołocz jedna mała za szybka- widać ten kumys (sfermentowane końskie mleko) z tatarem (mięsem końskim pod siodłem macerowanym) nie na wzrost ale na szybkość wpływał.

Żarty, żartami ale mi trochę żal naszych przodków, wymordowanych przez jakąś szaloną szarańczę. Zaczęłam zastanawiać się jak można  było powstrzymać tę rzekę ludzi- konie- KONIE! Najważniejszy ich środek transportu, bez nich nic by nie znaczyli. Co można było zrobić? Pomysł- wytruć- ale jak 10 tysięcy koników??  Okrutne – bo cóż te biedne zwierzaki zawiniły – ale kiedy miałabym wybierać między życiem ludzi a hucułami…

 


I tak sobie snuję te opowieści i nagle – stop- matko, jeśli ktoś odniesie te historie z początków istnienia Będzina do obecnych dyskusji o imigrantach…  nie, to zupełnie inne historie- i nie mylmy ich proszę!


Dla rozrywki parę obrazków małych koników i jednej Kasi:






czwartek, 17 grudnia 2015

czy już mówiłam, że...

... najpiękniejsze konie są w Krakowie???
Peeeewnie, że tak, ale zawsze mogę to powtórzyć;-) Szczególnie po wizycie w Munster w Niemczech podaczas adwentowych kiermaszy przedświatecznych.
Było więc pięknie;-)) kolorowo, grzańcowo, ślicznie i przyjaźnie. Zrobiłam nawet zdjątko jednemu konikowi:




Konik całkiem sympatyczny- na pewono mówi po polsku- bo jakżeby taki kłapciak po polsku nie umiał?;-)
ale, ale gdzie mu tam do tych wymuskanych i wypieszczonych rumaków krakowskich?





Tydzień temu myślałam już, że straciłam tego bloga -  loguję się jak zwykle, a tu komunikat- konto zablokowane- z powodu złamania regulaminu (o czym google może powiadomić - lub nie...mnie chyba nie powiadomiło)- czytam więc ten regulamin.
 Wychodzi, że miałam treści molestujące dziatwę ( nie dziadka- drogie dzieci, tylko dziatwę- czyli Was) lub poniżajace mniejszości lub usiłujace sprzedać komuś jakis kit, namówić do pobicia lub chociaż okradzenia... hmmm do niczego się nie przyznaję ale google nie pytają, tylko rach ciach i z maszyną pogadasz, a właściwie, to nie pogadasz!!
Żywego człeka nie uświadczysz po drugiej stronie. Wszyscy widać zaprzęgnięci do wymylśania nowych żył złota albo gór cukrowych... po niemiecku Zuckerbergów. 
Co tu robić??? Zapytałam  prezydenta;-)) Bo mam wtyki, a on obiecywał, że każdemu obywatelowi pomoże. Zasięgnęłam więc języka u Dudy, widać w wolnych chwilach majsterkuje sobie przy kompach;-)) Ten mi mówi, że trzeba oszukać google... z flanki je zajść- czyli z innego komputera... HA zrobiłam, zobaczyłam, zwyciężyłam!! i oto jestem;-)) Jak się ucieszyłam!!!!!!!!!!!!!!!!