sobota, 22 listopada 2014

Grosse Pferd (wielkie konisko) i Albrecht wlazł w kupę

Kto nie wie, kto jest moją ponadczasową miłością, to informuję - Albrecht Durer, niemiecki renesansowy malarz i grafik. Czytam o nim wszystko co sam napisał i napisano o nim, jego osobiste myśli, rachunki, listy do przyjaciela… po części staroniemieckim języku… ile to wyczytać można z takich zapisków, o handlu szlachetnymi kamieniami (Wenecja/Norymberga), antycznymi dziełami sztuki, życiu nocnym w weneckich tawernach, sposobie i kosztach podróżowania z Norymbergii do Antwerpii, gościnności ówczesnych ludzi i turystyce, także na koniach.
Ale, ale, wracamy do tych koni, przedstawiał je w swoich grafikach wielokrotnie – jak przystało na Niemca - duże solidne, bojowe koniska.
Każdy z tych miedziorytów lub drzeworytów jest pełen ukrytych znaczeń, symboli, metafor.
Rycerz, śmierć i diabeł, w interpretacji z bloga Marka Ł (http://marekl.wordpress.com/2008/06/02/o-niezwyklym-miedziorycie/) brzmi tak:
Moja interpretacja wygląda następująco – człowiek, mityczny rycerz toczące nieustannie bitwy z przeciwnościami losu podąża do celów, które sobie wyznaczył. Za nim kryje się fałszywy doradca, diabeł, czekający na jego błędy i zatracenie. Wszystkiemu przypatruje się wszechobecna w życiu śmierć, gdyż człowiek mimo iż na co dzień zapomina o regule „memento mori” , to podświadomie cały czas czuje upływ czasu przybliżający go do zakończenia bytu ziemskiego. Śmierć może być również ostrzeżeniem, przypomnieniem, o jedynie pozornych wartościach dóbr doczesnych, których pozyskiwanie nie może przysłonić na celu życia.

To samo dzieło można odczytywać inaczej:

Rycerz jest w pełnej zbroi, jedzie konno doliną. Z jednej strony towarzyszy mu śmierć, a z drugiej - diabeł. Bez strachu, w skupieniu i z ufnością patrzy przed siebie. Jest sam, ale nie osamotniony. Będąc samotnym, wydaje się mieć swój udział w sile, która daje mu odwagę i umacnia go, mimo obecności negacji istnienia. Człowiek zagłębiający się w swoje serce najpierw odkrywa własną samotność. Gdy stwierdza, że nie jest sam, lecz w głębi jego istoty obecny jest Wszechmogący Bóg, pojawia się wiara. 




Nie będę zanudzała interpretacjami, każdy może znaleźć własne  a poza tym, przyjdzie zaraz koleżanka i nie mam czasu;-)


Zwróćcie jednak uwagę na jeden zabawny fakt- Durer – mistrz narcyzmu i samouwielbienia na rycinie „Wielkie konisko” umieścił swój inicjał (charakterystyczny układ A i D) w … końskiej kupie;-))


I co się dziwić , że uwielbiam tego narcyza.

I jeszcze inne jego ryciny z końmi, najmroczniejszą są :Jeźdzcy Apokalipsy"






poniedziałek, 17 listopada 2014

Posucha

Wstyd mi, ale od miesiąca nic  się nie wydarzyło w końskiej sprawie, ale parę koni widziałam... nawet śmiesznie wyszło... popatrzcie sami:


Koń z apokalipsy, czy ze szrotu?


koń alkoholik