Upały odchodzą
i marzenia o morzu też. Jedno z
najpiękniejszych moich marzeń zrealizowało się nad Bałtykiem w Białej Górze.
Jest tam ładny
hotel, stajnia i jeszcze parę atrakcji. Jeździ się (mam nadzieję, że nic się nie
zmieniło od 2009) po trasach wyznaczonych na wydmach, a potem na dzikich
plażach. Przed sezonem naprawdę puste,
bezkresne przestrzenie z galopem wzdłuż morza w jednym pakiecie.
W każdym
kiczowatym filmie o miłości możecie to zobaczyć i potrafi wzbudzać właśnie takie
kiczowate uczucia… ale jakie piękneeee…
Jedyna różnica
– mój strój – żadna, na wpół przeźroczysta, biała ( niewinność!) powiewna szata
i wianek na głowie, tylko zwykłe czarne portki i kask jeździecki zamiast
welonu. W tym unijnym (teraz taka norma w całej Europie) toczku mam głowę jak
arbuz ale wyglądam jak amerykańscy marines albo członek grupy
antyterrorystycznej, super!! Dołożyć tego pięknego skarogniadosza (nieomalże czarny
koń z brunatnymi podpalaniami), jak ja
się sobie podobałam;-)
Jedno tylko psuło mój filmowy nastrój –
powtarzane w duchu jak mantra błaganie – koniku, nie zrób kupy
na plaży, nie zesraj się, proszę, bo
będę musiała do toy-toya z tym gównem ze sto metrów latać!!!
Na wydmach w Białej Górze
Właśnie przewala się debata o tych koniach pod Morskim Okiem - i znowu ekolodzy żądają jakiś radykalnych rozwiązań - zlikwidować!! Co to znaczy? Niepotrzebne konie zaczną "klepać biedę" a w to miejsce wejdą... meleksy. Ja się nie zgadzam, owszem, wozy nie mogą być przeciążane, konie przemęczane, ale poza tym, to jest okay. Nie raz widziałam te konie - wykarmione, zadbane. To nie jest tak, że włąściciel zajeździ konia - bo nawet jeśli jest zupełnie bezduszny, to i tak, to go kosztuje. A w upały, wszystkim jest ciężko.
OdpowiedzUsuń