piątek, 9 sierpnia 2013

Konie pod Morskim Okiem

Właśnie przewala się debata o tych koniach pod Morskim Okiem - i znowu ekolodzy żądają jakiś radykalnych rozwiązań - zlikwidować!! Co to znaczy? Niepotrzebne konie zaczną "klepać biedę", pójdą na konserwy, a w to miejsce wejdą... meleksy. Ja się nie zgadzam, owszem, wozy nie mogą być przeciążane, konie przemęczane, ale poza tym, to jest okay.
Nie raz widziałam te konie - wykarmione, zadbane. To nie jest tak, że właściciel zajeździ konia - bo nawet jeśli jest zupełnie bezduszny, to i tak,  go to kosztuje.
A w upały, wszystkim jest ciężko.
PS, a co powiedzą ekolodzy na konie pracujące przy zrywce drewna w lasach - szczególnie górskich? Czy "opinia publiczna" wie, że jest to szalenie kontuzjogenne bo siłowe szarpanie w celu ściagnięcia kłód drewna zrywa im ścięgna. Dla młodych koni jest to zupełnie zakazane.
Muszę Wam opowiedzieć, kiedy popłakałam się nad losem źle traktowanych koni...


1 komentarz:

  1. To kolejny dowód na to, że ekolodzy nie znając szczegółów, a często i sedna sprawy wydają swoje radykalne osądy niczym inkwizycja. Dotyczy to nie tylko koni przy Morskim Oku, ale też GMO, gazów łupkowych, energetyki odnawialnej i jądrowej czy ocieplenia klimatu. Ich poglądy na te sprawy w większości przypadków są oparte na szarlatańskich publikacjach "uczonych".

    OdpowiedzUsuń