Kończące się wakacje przypomniały mi różne obserwacje z podróży.
Kiedy w 2004 roku pojechałam z grupą nauczycieli do Rumunii, zaraz po
przekroczeniu granicy uderzył mnie widok furek ciągniętych przez koniki (muły?), długi czas nie byłam pewna, co widzę. W końcu zdecydowałam, że są to koniki,
małe, jak ich właściciele są mali, tylko furki nie wyglądały na małe…
ALE LEPSZE Z RUMUŃSKIMI KROWAMI- one prowadzą
rozmowy przez telefon, popatrzcie sami:
W Grecji natomiast spotkałam stworzenie, którego nie udało mi się
wprawić w ruch ani o MILIMETR! To jest prawie nie możliwe, że osioł ma
faktycznie tę cechę - uparty jest jak osioł… Było to na Santorini, zapragnęłam przejechać się na ośle: siedzę, miotam się,
klepię go po zadzie, proszę ludzi aby poklepali także, niektórzy uciekają
sądząc, że zbieram na coś pieniądze, robiąc ten show.
…no chociaż żeby się odwrócił, zdjęcie by mi koledzy zrobili, a tak
wbity pyskiem w skałę, z wypiętym na wszystko zadem – na Facebooka przecież
takiego nie dam (właściwie wtedy – 1999, nie było jeszcze Gębowej książki ani tego
pędu z nią związanego). Okazało się, że osła umie uruchomić tylko jego
właściciel – i to jest genialne – nikt osła nie ukradnie, bo się ukraść nie
da;-))
I jeszcze jeden obrazek – w Maroku były pokazy ataku jeźdźców na …
turystów – bo chyba nie na swoich sąsiadów i znajomych. Zbierały się pięknie
wystrojone grupy facetów, rozpędzały do cwału i strzelały w powietrze. Po czym
kolejna grupa robiła to samo. Chodziło o to, aby jak najpóźniej przed widzami
wystrzelić i osadzić konie. Emocji nie przeżyłam, ale parę fajnych zdjęć
zrobiłam.
I może to na tyle wspomnień z wakacji.
"Koń jaki jest, każdy widzi" napisał Chmielowski w encyklopedii i choć był to wiek XVIII do dziś nic się nie zmieniło. Wątek rozbudowałaś i przez krowę do osła doszłaś. Myślałam, że odróżniasz owe zwierzątka.Cztery kopyta mają, pociągają fury, ogoniaste, ale przecież inne. Chciałaby zobaczyć Cię na ośle tudzież krowie.
OdpowiedzUsuńSamA