Jak mnie nie było, to byłam w Niemczech i znajomi znając moją
słabość zaprosili do nowiutkiego muzeum o historii koni pierwotnych. Przybytek
wybudowany w szczerym polu:
Konie Przewalskiego poznać można po braku grzywki, wywodzą się z
nich nasze Koniki Polskie, ale te już grzywki mają.
Mimo nowoczesności muzeum proponuję poczekać, aż rozwinie się, bo
dopiero co zostało otwarte i czegoś jeszcze tu brakuje.
Za to oglądanie prac Christa w Gazomater w Oberhausen, mimo, że nic z końmi wspólnego nie
miało, było ekscytujące i powaliło mnie:
Co tam Christo, na koniec wdepnęłyśmy do muzeum Karola Maya w Radebeul koło Drezna,
kto czytał o Winnetou?? Grafomania pierwszego sortu, ale jak ja się w nim
kochałam!!
http://www.karl-may-stiftung.de/museum/engl/
Gusta się zmieniają, teraz zdecydowanie wolę czystych aryjczyków typu Old Schatterhand i lepszą literaturę;-)).
http://www.karl-may-stiftung.de/museum/engl/
Gusta się zmieniają, teraz zdecydowanie wolę czystych aryjczyków typu Old Schatterhand i lepszą literaturę;-)).
Indianie
byli chyba jedyną nacją na świecie, która jeździła „na oklep”. W ogóle myśląc o
nich, to koń był rewolucją w ich życiu, niczym Internet dla nas.
Cała
cywilizacja preriowych Indian zbudowana była na pieszych wędrówkach i nagle -
jakby z nikąd, pojawia się zwierzę, które idealnie, powtórzę: IDEALNIE
zaspakaja ich potrzeby przemieszczania się. Ten prezent od białego człowieka
był niestety zapowiedzią końca ich świata. Trwało to około 200 lat i chyba
dlatego nie wypracowali lepszej formy jazdy niż bez siodła, ale byli w tym perfekcyjni!!
Nie wiem jak Wy, ale dla mnie jazda na oklep
jest czymś … indiańskim… co prawda kończy się to uczuciem zbiorowego gwałtu,
jak wdzięcznie nazwała to moja słodka córka, po godzinnej ostrej jeździe w ten
sposób.
Ale
KAŻDY powinien tego spróbować!! Faceci też;-))
Konie Przewalskiego - bez grzywek, a jeden nawet bez głowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz