sobota, 17 sierpnia 2013

Koń Przewalskiego był Niemcem???


Jak mnie nie było, to byłam w Niemczech i znajomi znając moją słabość zaprosili do nowiutkiego muzeum o historii koni pierwotnych. Przybytek wybudowany w szczerym polu:


Konie Przewalskiego poznać można po braku grzywki, wywodzą się z nich nasze Koniki Polskie, ale te już grzywki mają.
Mimo nowoczesności muzeum proponuję poczekać, aż rozwinie się, bo dopiero co zostało otwarte i czegoś jeszcze tu brakuje.
Za to oglądanie prac Christa w Gazomater w Oberhausen, mimo, że nic z końmi wspólnego nie miało, było ekscytujące i powaliło mnie:

Co tam Christo, na koniec wdepnęłyśmy do muzeum Karola Maya w Radebeul koło Drezna, kto czytał o Winnetou?? Grafomania pierwszego sortu, ale jak ja się w nim kochałam!!
http://www.karl-may-stiftung.de/museum/engl/
Gusta się zmieniają, teraz zdecydowanie wolę czystych aryjczyków typu Old Schatterhand i lepszą literaturę;-)).
Indianie byli chyba jedyną nacją na świecie, która jeździła „na oklep”. W ogóle myśląc o nich, to koń był rewolucją w ich życiu, niczym Internet dla nas.
 Cała cywilizacja preriowych Indian zbudowana była na pieszych wędrówkach i nagle - jakby z nikąd, pojawia się zwierzę, które idealnie, powtórzę: IDEALNIE zaspakaja ich potrzeby przemieszczania się. Ten prezent od białego człowieka był niestety zapowiedzią końca ich świata. Trwało to około 200 lat i chyba dlatego nie wypracowali lepszej formy jazdy niż bez siodła, ale byli w tym perfekcyjni!!
 Nie wiem jak Wy, ale dla mnie jazda na oklep jest czymś … indiańskim… co prawda kończy się to uczuciem zbiorowego gwałtu, jak wdzięcznie nazwała to moja słodka córka, po godzinnej ostrej jeździe w ten sposób.
Ale KAŻDY powinien tego spróbować!! Faceci też;-))



Konie Przewalskiego - bez grzywek, a jeden nawet bez głowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz