piątek, 6 września 2013

Młodzieży trzeba imponować

Zaczęła się szkoła – więc refleksja na rozpoczęcie roku: Młodzieży trzeba imponować
Wyobraźcie sobie, ja – wówczas młoda kobieta (32?), on około 18, przystojny, intrygujący. Prowadzę go konno do lasu… Opowiadam (zawsze byłam elokwentna) piękne historie o koniach, on patrzy z podziwem… (super), jedziemy bok w bok, stępa,  tylko puślisko za długie, skrócę sobie. Wyjmuję nogi ze strzemion, majstruję przy paskach i nagle znikam z pola widzenia młodzieńca… on - zatroskany (na pewno był zatroskany;-), zagląda z drugiej strony mojego konia a tu… siedzi bidula na ziemi, prościutko – tak zwany siad prosty – pośladki razem, nózie równiutko obok siebie, buciki czyściutkie, dobrze się prezentują na tej trawce. Koń też się zatrzymał, prościutko, a jakże, nóżki równiutko, pośladki razem- dostałby dobre oceny na pokazie ujeżdżenia, kopytka też czyściutkie.
„Te siodła robią takie śliskie teraz..” mówię inteligentnie.
Włażę ponownie na to śliskie siodło, jedziemy, chłopak robi komiczne miny? Eeee zdaje mi się. Dobra, koło wsi galop… damy czadu… jakiś napalony kundel wyskakuje zza płotu, hup –rup… koń strzelił barana, ja wystrzeliłam z siodła, leżę, tym razem nie równiutko, tylko jak „dupa w koronkach”, słoma w zębach. Gramolę się, jak gdyby nigdy nic, przecież to normalka…  Mój towarzysz sprawia wrażenie… zatroskanego, no bo przecież nie usikanego ze śmiechu? Pyta: „Pani to tak zawsze po parę razy leci z siodła? W stępie też?”
 Jakoś go więcej nie spotkałam…
No cóż, nie zawsze jest się mistrzem dla młodych, chociaż jak parę lat temu na obozie jeździeckim w Siamoszycach osiodłałam najwredniejszego konia w stajni (byłam tam gościem i nikt mi nie powiedział, że szkapa ma wredny charakter), to pokazywali mnie prawie „za pieniądze” – to ta co SAMA osiodłała Deatha.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz