Zaczęłam właśnie pisać nową historię, kiedy zajrzałam do
dzisiejszej Polityki i zobaczyłam artykuł o głodzonych koniach: Konie umierają leżąc. Wróciły
do mnie mary z przeszłości, opisałam je w sierpniu ( 18tego) w poście pt. Kiedy się popłakałam patrząc na
konia. Ciągle spotyka się ludzi,
którym brak empatii, wyobraźni, serca.
Chociaż czasem to jest bardziej
skomplikowane. Pamiętam, jak kilka lat temu było głośno o właścicielu koni,
które miały bardzo złe warunki: były brudne, zaniedbane, stłoczone w ciasnej
stajni. A potem TV pokazało mieszkanie tego faceta - on żył jak jego konie! Był
biednym, chyba samotnym człowiekiem. W domu miał brudno i bałaganiarsko. Czy on był świadomy, że obecne międzynarodowe
standardy stanu stajni są wyższe od standardu jego zaniedbanego mieszkania? Chyba biedak zupełnie nie rozumiał, co mu się zarzuca.
Było mi żal jego koni, ale
było mi żal także jego.
Tym razem nie żałuję
duńskiego właściela hodowli, który traktuje konie jak …hmmm żarówki na linii produkcyjnej
- dobre na sprzedaż, złe do przemiału…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz