Jeżeli jest coś, czego boję się jeżdżąc w teren na koniu, to są quady i crossowe motocykle. Wyje toto jak oszalałe, lasu nie
szanuje, ciszy i spokoju. Konie boją się tego jak cholery. Kiedyś jechałam koło
zamku w Mirowie, nagle widzę motocykl, zwolniłam, następny, nadal się
wlokę, jeszcze jeden, wyścigi psiakrew urządzają. Pojechali, przeszłam do
galopu, dupss, leżę, nie zauważyłam, że był czwarty, wystraszył mojego konia…ten poszedł w krzaki.
Dobra, opowiem jak sobie nerkę urwałam bez quadu… chociaż z nim
byłoby lepiej – miałabym haka na szkodników leśnych.
Pojechaliśmy większą grupą w teren koło Mirowa. Wiedziałam, że
pani Ala ma jedną siwą arabską kobyłę, co to słynęła ze zrzucania ludzi. Był to
pierwszy mój teren danej wiosny, więc bez zastanowienia wsiadłam na siwkę. Jedziemy,
i nagle iluminacja – Ala miała siwkę, która każdego zrzucała… eee to nie ta,
tylko inna… ale jaka inna, na innej jedzie jakiś początkujący jeździec, to ta
musi zrzuca…
A niech tam, jedziemy, siwka trochę bryka, ale co to za brykanie, koń by się uśmiał. Ostatni galop, raczej cwał (jest zawsze najlepszy) pod górę, na której stoi zamek
Mirowski… ale co one robi?!!?! Jeden
baran, dobra, drugi… lecę w dal… na siodło już nie wrócę… ryppps, ziemia… twarda, beton jakiś. Kiedy mi córka przypomniała, że powinnam zbadać sobie osteoporozę, radośnie odpowiedziałam - właśnie miałam badanie, kości całe!
Potem już tylko moja nerka dawała znać o sobie. Po tygodniu, kiedy każda zmina pozycji dawała się we znaki, poszłam
wreszcie do lekarza… Nakłamałam, że dopiero co spadłam… Nie mogę się skarżyć,
obejrzał, obmacał, zajrzał do środka.. . kłamstw nie komentował, chociaż musiał widzieć. Stwierdził tylko, że w poniedziałki zawsze mają ofiary sportów ekstremalnych - rowerzystów, crossowców albo inne fajtłapy. To akurat jest oczywista oczywistość, ale co mi jest jednak nie wymyslił.
Dopiero moja koleżanka z pracy mnie zdiagnozowała – a to ty masz to, co mój brat po upadku z quada - nerka ci się oberwała,!... ale
spokojnie, będziesz żyć;-)) Ucieszyłam sie, bo pamietałam taki odcinek dr Hausa, tam pacjentka też przeżyła;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz