Znowu
odwiedziny na Jurze- fajne kilka dni, znój i gnój (no gnoju nie było;-)
przesadzam, ale kiedy po ciężkiej robocie w ogrodzie zobaczyłam pod swoim
płotem coś ogromnego znad którego wystawała głowa w wypasionym kasku, to trochę
o gnoju pomyślałam – ale przelotnie tylko;-)). Wypasione właściwie było tu
wszystko – gdyż okaskowanej głowie towarzyszył wypasiony koń (potem okazał się
kobyłą o rosyjskim imieniu Lena), na wypasionym koniu tkwiła wypasiona dera w
najmodniejszym popielatym kolorze ze specjalnego tworzywa co w jedną stronę
wypuszcza w drugą nie przepuszcza – czego? Ano komarów, much, gzów, os, pszczół
i innego sześcionożnego inwentarza.
Patrzę- głowa konia- wielka, zza tego płotu na mnie okiem łypie, wypasione
ogłowie na tej głowie, nowiutkie, pachnące i błyszczące. A ja jak ten Kargul
zza płotu, zawsze to bezpieczniej, konisko mogłoby mi coś ujeść – i co wtedy?
Magda
grzecznie ze mną pogadała, Lenkę po karku poklepała, kupy żadnej nie zrobiła i
pojechała, nnnnoooooo wrażenie zrobiła i zostawiła… aż mnie brzuch rozbolał z
zazdrości.
Nie
było to jednak największe konisko jakie zawitało na Jurę, pojechałyśmy do Żarek
– Polskę w ruinie pooglądać, aby potem wiedzieć, co nowy prezydent ma
naprawiać.
A tu kicha, ryneczek odnowiony w kamieniu,
synagoga wedle przedwojennych rycin odrestaurowana, nowiutka szkoła w centrum
postawiona a na końcu stary młyn z ruiny na muzeum przemieniony i TU to konisko
– w kłębie 200cm jak nic, łeb jak sklep, do kompletu woźnica i młynarz. I tylko
ten woźnica nieco zakrótkie rączki ma, jeśliby je opuścił ( bo teraz wodze trzyma-
tak na niby tylko, bo żadnych wodzy nie ma (a może wodzów?)! I jakby te ręce
opuścił – bo mu ścierpły, to okazałoby się, że ledwie do pasa sobie nimi
sięga.
I tu jest pies pogrzebany – jakaś tajemnica
świata w postrzeganiu długości rąk. W szkole moi uczniowie nieomalże gremialnie
rysują postać ludzką z rączkami niemowlęcej długości, a tu lokalny artysta to
samo – rączki – rąsie właściwie, ten chłop ma – może to symbolizm wyzysku
chłopa pańszczyźnianego przez feudalny system? Hmmm ale artysta jest dzięki tym
zbyt krótkim rąsiom rozpoznawalny- to samo dłuto stworzyło św. Floriana w
Kromołowie. Jakże ten bidok miał sikawkę trzymać, kiedy ledwo do pasa sobie
sięgał?!?!!
No
więc widzę pole do popisu dla naszego nowego Zbawiciela Narodu – konie są wypasione i dorodne,
tylko woźnice i sikawkowi wymagają korekty.
Dołączam
zdjęcie woźnicy, Floriana zdemontowali – może ludzie kpili z tych rączek?
Te rączki za krótkie do sikawki hmm....
OdpowiedzUsuńKomentatorom zwracam uwagę na to, że Florian to patron strażaków- więc taką sikawkę miał trzymać. A Wy myśleliście , że niby co??
OdpowiedzUsuńCzepiasz się tych krótkich rączek. Może rzeźbiarz jest tylko regionalny, a chce zaistnieć w ojczyźnie, świecie też i wymyślił swój znak rozpoznawczy - krótkie rączki, licząc na zainteresowanie krytyków i znawców swej profesji.
OdpowiedzUsuńSikawka zawsze jest pod ciśnieniem, więc daleko z niej leci. Myślę, że do straży pożarnej przyjmując, nie sprawdzają długości górnych kończyn. Woźnica natomiast ma podniesione w górę ramiona i zaciśnięte pięści. Zrób tak - też Ci się rączki skrócą.
SamA