Post ten dedykowany jest wszystkim
dziewczętom jeżdżącym i waletującym w różnych klubach i stajniach.
Nie jest łatwo, będąc po raz pierwszy w
danym miejscu, wejść w środowisko, zaprzyjaźnić się, lub choćby zapoznać. Nie
wiesz, gdzie siodła, nie odróżniasz koni i nie znasz ich imion i narowów. Nie
znasz także drobnych zwyczajów podczas ubierania koni, bo tu najpierw siodło a
potem ogłowie, a tam bez ochraniaczy na nogi, nie próbuj się nawet z koniem
pokazywać.
Kiedyś będąc w Niemczech w Bambergu
poznałam szwajcarską nastolatkę, która opowiedziała mi o okolicznym klubie
jeździeckim, jednocześnie żaląc się, że waletujące dziewczyny są niefajne.
Oczywiście pojechałam do tego klubu,
gdzie mu tam było do ślicznej stajenki w Getyndze, w której uczyłam się jeździć
na innochodach (post z lipca: Po islandzku w Niemczech)
Klub był zaniedbany, sprzęt przyniszczony, tu
i ówdzie brud.
Były też waletki, zapytałam, gdzie mogę
zostawić swoje rzeczy – pokazały szafkę z wyłamanymi drzwiczkami… w Niemczech
nie ma złodziei – pocieszyłam się w myślach, zostawiając plecak.
Dostałam jakiegoś konia – no cóż – nie
spodziewałam się, że będzie to najlepszy w stajni (kto daje nieznanej osobie
dobrego konia - zwykle są to bezpieczne, aczkolwiek odporne na „pomoce”
egzemplarze).
Mój też do takich należał. Cztery
waletki pomykały, skakały, dobrze się bawiły, ja za ich ogonami próbowałam coś
ze sobą i koniem zrobić.
Na koniec, gdy już cała spływałam potem
( uczciwie mówiąc, dzień też był upalny), instruktor zauważył moje wysiłki, zawołał,
żebym podjechała… i tu okazało się coś jeszcze –mój koń wyraźnie bał się
instruktora – musiał być przez niego bity… uciekał, gdy ten próbował się
zbliżyć.
Jazda w tej stajni nie sprawiła mi
radości, ludzie tam spotkani byli po prostu niesympatyczni, swój do swego
ciągnie- może oni też.
Taak, wiem jak to jest być w nowej stajni i dowiadywać się, że wszystko co wyniosło się z innej tutaj nie funkcjonuje. :/ Ja stajni w której jeździłam najczęściej nie lubię - szczególnie instruktorka, choć kocha konie i na pewno o nie dba, nie ma dla mnie zbyt miłego charakteru.
OdpowiedzUsuńTo smutne, że są takie ośrodki jak opisany przez Ciebie. :( Ja osobiście słyszałam o jeszcze gorszych i wolę o nich nie myśleć. Trzebaby coś z tym zrobić, uświadomić właścicielom, przecież sami muszą zauważać, że mają coraz mniej klientów...
[kapitalni.blog.pl]