środa, 1 stycznia 2014

W Wigilię przemawiają ludzkim głosem

- ponoć – ja nigdy nie słyszałam, a co gorsze, ostatnio koleżanka udowadniała mi, że zwierzęta w odróżnieniu od nas, nie tylko nie mówią, ale też nie myślą.
Nie zwalnia to jednak nas, od myślenia w ich obecności.
 Żeby przechytrzyć wesolutkiego konika, który nie ma ochoty dać się złapać na pastwisku, trzeba nieźle się nabiedzić. Wydaje się, że już podchodzi, już wącha twoją dłoń, już go masz, wyciągasz rękę ku jego grzywie, a on czujny jak detektor sejsmiczny, zamiata zadem i tylko kurz. Druga próba, trzecia, wszystkie konie z paddocku zleciały się oglądać  widowisko jak ich koleś robi „w konia” jedną babę.
Lekcję dała mi pewna młoda osóbka, która pokazała jak tu konika skołować- wzięła garść siana i nie jemu, lecz jego kolesiowi zaczęła podawać i wtedy mój uciekinier tak się zainteresował tą jawną niesprawiedliwością, że zapomniał, że ta zabawa polegała na tym, żeby nie dać się złapać…
Może zwierzęta nie myślą, ale ludzie tym bardziej nie! Ponoć tego będzińsko-szopkowego wielbłąda wdzięczni widzowie podtruli cukierkami, czekoladą, chipsami, gumą do żucia, makowcem i sernikiem.  Niech przybysz z dalekich krajów zna polską gościnność!
Zapytałam mojego męża o zdarzenie świadczące o istnieniu procesów myślowych u czworonogów. Radośnie przypomniał sobie o jednym furmanie pijaczynie, którego koń zwykł odwozić do domu, gdy ten zasnął na koźle… Spojrzałam z politowaniem na męża, gdyby chociaż ten koń umiał zrobić pranie, niczym pies Alex z telewizji, dzieląc skarpetki i majtki swojego pana wg koloru, ale trafić do domu, to nawet chomik potrafi.
Jeżeli ktoś z moich czytelników ma dowód na procesy myślowe zwierząt (pal sześć już to gadanie w wigilię), niechże napisze, chcę udowodnić koleżance, że zwierzęta jednak myślą!!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz