czwartek, 23 stycznia 2014

Komu podkowy przynoszą szczęście?

Podkowy ponoć przynoszą szczęście, więc mam parę na ścianach, ale muszą wisieć jak litera U.
Koniowi przynoszą też, ale czy każdemu?
Ludzie wiedzą, że konie noszą podkowy, czasem nawet srebrne (jak u Słowackiego (a może złote? ) - co za bzdura – srebro jest miękkie, nie nadaje się do podków, za to świetnie jako lekarstwo - maści ze srebrem na otarcia końskiej skóry są najczęstsza terapią… a w Indiach kąpią się w Gangesie, bo niesie srebro w sobie… ale co ja plotę - PODKOWY!)
No więc jedziemy do jakiejś stajni  i…uppps konie nie mają podków?!
Potem czytamy Karola Maya i wmawia nam, że kowboje kuli konie a Indianie nie… No to mają konie podkowy, czy nie mają??
Po co koniowi podkowa? Kłopot, co sześć tygodni przekuwać, płacić kowalowi – zawsze był najbogatszy we wsi. 
A zimą – jak teraz, śnieg włazi w podkowy, robi śnieżne piguły i koń albo się odbije albo skręci nogę, rozkuwamy!
No cóż, kucie koni wymyślono na potrzeby ich pracy na kamienistym gruncie, długich marszów po drogach.
W połowie stajni w Polsce koni się nie kuje, w drugiej połowie krytykuje się tych, co nie kują… widać są na ten temat dwie szkoły. Zwykle kuje się tylko przody – dlaczego – nie wiem.
A ja sądzę, że kowboje też nie podkuwali koni, bo jeździli po pastwiskach, po co było je kuć.
Natomiast kiedyś zrobiłam awanturę w jednej ze stajni, kiedy prowadzący zaczął galopować na niepodkutym koniu po asfalcie.
I jeszcze jeden, okropny obrazek, jaki mam przed oczami i w uszach. Kiedyś w Kostkowicach (taka wieś koło Kroczyc na Jurze) szłam sobie na spacer. Nagle szamotanina, tłuczenie, wierzganie, bat, wrzask, dosłownie walka – miedzy przerażonym koniem a wściekłym właścicielem i kowalem. Kowal chciał konia podkuć, a ten nie zwykł „dawać nóg” (niestety w odróżnieniu od obyczajów klubów jeździeckich, gdzie nie wyjedzie się na spacer bez sprawdzenia stanu kopyt i ich wyczyszczenia, koniom na polskiej wsi nikt nie przegląda codziennie kopyt, więc „dawanie nóg” jest dla nich obce).
Zacisnęłam uszy i… uciekłam… nie wiedziałam co mam zrobić, wtrącić się w tę awanturę, bronić konia, zastopować dwóch zdeterminowanych facetów - nie chcieli nic złego, tylko go podkuć… ale dlaczego go tak bili… do tej pory mam żal do siebie… podkowy nie przynosiły szczęścia temu koniowi.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz