piątek, 18 lipca 2014

Gdzie można pojeździć na zebrach?

Czy ktoś z was zauważył, że ludzkość jeździ na różnych zwierzakach, począwszy od osłów, lam, koni, jaków, wielbłądów aż do słoni. A co z zebrami? Z figury podobne do koni, w proporcjach ładniejsze niż osioł, paski pasują do desinerskich ciuchów typu dżungla Roberta Cavalliego (to uwaga dla kobiet).
Tyle zalet tego zwierza, a nikt nie jeździ. Zajrzałam na Internet – argument – zebra to nie koń – mnie nie przekonuje, wielbłąd to też nie koń.
Myślę sobie, że zebry po prostu nie udomowiono, zapomniano o niej. Cywilizacja azjatycka zaczęła oswajać konia kilka tysięcy lat przed naszą erą. Arabowie zajęli się wielbłądem – wytrzymały na upał a od konia to jeszcze większy, potem przypomnieli sobie o koniach arabskich – że warto mieć towar eksportowy. Proces oswajania i udomowiania wymaga tysięcy lat.
Odmawiam prób z tak zwaną konio- zebrą, to jakieś upiorne stworzenie, jak przybysz od Tolkiena lub Sapkowskiego.
Myślę, że jak się przyłożymy do roboty z zebrą, to marne 5 tysięcy lat (strzeli jak z bata) i mamy ją!

A na razie zapraszam do Siewierza, tam można załapać się na kucyka zebry pod siodłem ( ten pasiasty z prawej to tygrys, nie pomylić się, był taki angielski limeryk o jeżdżeniu na tygrysie - nie polecał tego;-))


A'propos tygrysów- wbrew obiegowym opiniom, one nie żyją w Afryce, na zebry więc nie polowały!!

Wspomniany limeryk 
(znowu o Afryce hrrrr Niger chyba tam leży):

There was a young lady of Niger
Who smiled as she rode on a tiger;
They returned from the ride
With the lady inside,
And the smile on the face of the tiger.

1 komentarz: