czwartek, 3 października 2013

Gdzie jestem ja?

Moi drodzy czytelnicy, jeśli nie mieliście okazji czytać początku tego bloga, skoro spisuję w ten sposób moje wspomnienia, to może warto zajrzeć na ich początek. 
Moimi ulubionymi postami są:
Koń by się uśmiał i teksty o leśnikach. Z sierpnia ( jak to dawno było…!!) Instrukcja ratowania topielca Marines i romantyczne marzenia.
Ponoć się rozwijam, ale nie każdy dzień niesie przygodę, więc czasem nudą powiewa…
A co mam napisać o wspomnieniach z pewnego miejsca, w którym jeździłam z.. mafiosami i ich kochankami?  Szalony galop przez czyjąś łąkę – co niedziela czekałam, kiedy właściciel rozciągnie tam stalową linkę i skosi mafiosę i ekipę jeźdźców.  Co niedziela wyruszaliśmy z "wczorajszym towarzystwem". Niektórzy sami się kosili, bez pomocy – wczorajszy alkohol zaburzał koordynację.
A na drugim biegunie pan Janeczek (też pił), co miał źrebaka, który wchodził mu do kuchni i buszował w garach… Pan Janeczek (pisałam o jego śląskim ogierze – mordercy) miał crazy bałagan, właściwie syf, ale nie miał tej arogancji bogatego…

Gdzie jestem ja? Polecę po próżności – w środku, wśród romantyków, których wzrusza piękny krajobraz, szalony galop… (czasami się jego obawiam, bo jeśli w Przyłubsku w trzy konie cwałujemy jak szaleni po leśnej drodze, na której grzybiarze i  wózek z dzieckiem, i  parka całująca się za krzakiem… być może... mój Boże...).
Ciągle jednak kolekcjonuję wspomnienia np. z wyprawy z moim psem (wilczurem), który podczas galopu budził w koniach atawizmy ściganej zwierzyny – zaczynały kopać, strzelać barany, szaleć. W stępie nic nie miały do psa… w galopie chciały go zabić. 
Czasami tęsknię za tymi zdarzeniami… ale będą nowe.. prawda?
o coś o bogatych mi się przypomniało;-)))




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz