piątek, 3 sierpnia 2018

Niewidzialny duch stajni


Po trzydziestu latach ciorania się po stajniach wreszcie spotkałam niewidzialnego ducha stajni, ukazał mi się bo... był na wakacjach.
Ktoś może zapytać- dlaczego dopiero po tylu latach? No bo one są NIEWIDZIALNE, serio!
No dobra- niektórzy je widują – właściciele stajni lub koni, ale taki zwykły  stajenny CEPR (czyli ja) MA ZAKAZANE OGLĄDANIE DUCHÓW STAJNI.
 Czasem widzi efekty ich pracy- i to NIGDY ich nie dostrzega , gdy praca jest dobrze wykonana, ale nie daj bóg, niech coś pójdzie nie tak… jakie jopy sypią się na głowę tego niewidzialnego indywiduum. Kiedyś 5 kilometrów szłam wlokąc utykającego konia na pasku – dobrze, że MatkaKurka mnie nie słyszał, bo wylądowałabym w sądzie jak Owsiak za obrazę jego wrażliwych uszu (tego Matki znaczy). Podkowę diabli wzięli…
Kiedy do stajni przychodzimy my- te miejskie cepry, duchów nigdy tam nie ma, one są z rana, w tygodniu, potajemnie, aby przypadkiem nikt nie zauroczył złym okiem ich ciężkiej pracy.
Te duchy są tylko męskiego rodzaju- jeśli ktoś spotkał takiego płci pięknej, powinien zacząć grać w totka, bo ma takie szczęście. Praca przez te niewidzialne obiekty wykonywana jest niebezpieczna, bo koń kopie - dlaczego? Bo może.
Ja nawet myślę, że parę razy w życiu mogłam się  otrzeć  o tego konkretnego ducha, ale sama w popłochu się wycofywałam, a nóż koń się wkurzy, a na moją głowę spadnie parę ciężkich słów- bo duch duchem, niewidzialny bo niewidzialny, ale kto powiedział, że niesłyszalny?
I tu jest najwinkszy szpas- bo nie dość, że duch przemówił ludzkim głosem, to nie mówił ino godoł, po ślunsku konkrytnie, bo z Rudy Ślunskiej onżech jest. A Ruda to najwiynksze  zagłymbie tej godki. Po tygodniu to jużech sama  zoczynała godać a w każdym razie myśleć w tej melodii. Zaroski sobie przypomniałach, że Miodek – profesor, tyż po ślunsku piknie godoł, bo un z Tarnowskich Gór był, a to ino sztainem ciepnońć od Rudy ;-)

Od tysięcy lat krążąc od stajni do stajni duchy te dorobiły się wielu sińców od koni, ale także  mnóstwa dzieciaków, co można dostrzec w popularności nazwiska Kowal, Kowalski, Kowalczyk, a w innych krajach Smith, Schmied.


 Post ten dedykuję Panu Romanowi;-)


3 komentarze:

  1. okazało się, że już raz o tych stajennych duchach coś wspominałam, udostępniając link do artykułu o kowalu "koń psuje się od kopyt".

    OdpowiedzUsuń
  2. Konie noży nie noszą. Może i dobrze bo a nuż by sobie lub komuś krzywdę zrobiły. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja jestem dyslektyk i co mi pan zrobi?

    OdpowiedzUsuń