W tym
wypadku właściwie naiwność i głupota scenarzysty filmu Australia (2008), gdzie
Nicole Kidman gra jakąś arystokratkę, która pojechała do Australii w sprawie
zamordowanego męża.
A tam ranczo, bydło i spęd trwający kilka dni. Co robi
„frymuśna” panienka? Ubiera oficerki (miała potem grzyba na nogach - stąd nazwa
takich butów- kozaki), a koniowi (jakiś folblut to był) czerwony (piekny) czaprak i angielskie siodło i
tak sobie jadą… hehe, przez kurz, rzekę, kanion, kilometry półpustyni i całej
pustyni …
Ja myślałam, że arystokratka wraz z niebieską krwią ma pompowane do
mózgu trochę mądrości, pokory do świata i do prostych pastuchów, którzy od
dziesiątków lat przemierzają na koniach kilometry pastwisk a nie lansują się na
parcoursach podczas konkursu dressagu (ujeżdżenia).
Na „Dalekich Pastwiskach” to kulbaka jest
najlepszym przyjacielem konia, a także człowieka. Pięknie pokazywał to
Cejrowski na filmie o farmach w Wenezueli. Kulbaka rozmieszcza ciężar jeźdżca po całym grzbiecie konia i chroni jego kłąb itd , itd...
Kiedyś
znajomy leśnik z Bieszczad śmiał się z nowobogackich z początku 90tych lat,
którzy pragnąc popodziwiać piękno Bieszczad z końskiego grzbietu uznali, że
huculski grzbiet jest uwłaczający ich statusowi, więc przywieźli swoje piękne,
wyrasowane konie. Konie oczy mają, więc te arystokratyczne, wypieszczone i wydepilowane
także – wściekły się, że mają jeździć po bezdrożach a nawet bezduktach,
bezścieżkach i wydupiach, gryzionie przez muszki, meszki, gzy, bąki i komary, zrobiły więc taki pokaz woltyżerki,
że hucułom szczęki opadły i tylko wędzidła je trzymały na miejscu.
Zaufajcie
tubylcom, czasem rezygnacja z utartych „miastowych” przyzwyczajeń wychodzi
tylko na dobre – koniom i ludziom, a kulbaka jest ich najlepszym przyjacielem
(wpis z 28.07.2013).
PS
Ten film- Australia – ckliwo-naiwny, można sobie darować, chyba, że ktoś lubi
takie bolywoodzkie produkcje.
Moge autorkę uspokoic. ;-) Jeszcze są tacy którzy zwykłego wyjazdu w teren bez "Kalina Malina...." czy Zurawiejek sobie nie wyobrażają i jest wśród nich dużo młodzieży. Ale może to tylko tak na wschodzie...
OdpowiedzUsuńTo zapraszam się na taki teren, słabo śpiewam ale mam dużo entuzjazmu;-))
OdpowiedzUsuńbardzo fajny blog ciekwie piszesz :) W wolnej chwili zapraszam na mojego bloga :) http://konie-moj-swiat.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOho, gorąco było xd Też chcę na taki teren O.O
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://stajenne--opowiesci.blogspot.com/