niedziela, 12 października 2014

Chaty tym razem po polsku ( nie chaty tylko czaty)

Wróciłam z Burków, nagadałyśmy się o ignorantach, parweniuszach i innych zielonych, którzy postanowili zaopatrzyć się w konia – dlaczego? Dla szpanu, z nadmiaru gotówki… obejrzeli „Dynastię” a tam pani w bluzeczce w perełki ganiała po stajni i była taaaka słodka. No więc jedni tacy w Muszynie, jeśli dobrze pamiętam, kupili kucyka, Littre pony, nice horse … wyrósł ślązak – ogier, zapowiada się na pół tony – jak to ładne ogiery tej rasy zwykły robić. Może jednak nie wyrośnie, bo zamiast marchewek  dostaje trzcinowy cukier. Właściciel jeszcze nie odkrył, że konie lubią marchewkę.
Od razu przypomniałam sobie o pewnej rodzinie, która parę lat temu  w komplecie 4 osób nawiedziła  stajnię w Górce Siewierskiej. Niby nic nadzwyczajnego, ale wszyscy byli jak z żurnala mody sportowej – nowiutkie bryczesy, kurteczki, toczki itd., itp… byli tam raz, może im się nie spodobało, może pożeglowali do innej stajni, a może to był ich największy wyczyn w zbiorowym szpanie? Bo normalnie jak ktoś kocha jeździectwo, to ma ciuchy trochę starsze, młodsze, pożyczone lub odziedziczone… spod igły to tylko na mistrzostwach świata. Swoją drogą Angielka naplotkowała o tym chudym Szkocie, co zdobył to mistrzostwo świata w WKKW - ponoć nieprzystępny oschły egzemplarz. Na tym koniu, to już tak wyglądał - Donkiszot jeden, spod igły był, nie powiem – oni wszyscy tacy tam. Ale, ale inna znana mi i wspominana w tym blogu angielka (grudzień 2013  - Czego nie da Anglia oraz styczeń – Czy w Anglii jest suchy chleb dla konia?) wytatuowała sobie pół ciała – z miłości… kocha się w tatuażyście. W sumie to ma szczęście, że nie zapałała uczuciem do grabarza albo rzeźnika.

No więc my jeźdźców i konie na języki braliśmy, a mój dzisiejszy wierzchowiec brał wędzidło na zęby – co to znaczy? Że miał mnie w d…. i nie był sterowny niczym tratwa Thora Heyerdahla. W efekcie kicha z galopu i plan na przyszłość- muszę mu mordę zasupłać rzemieniami - taki konski kaganiec wsadzić i będzie dobrze. Ciekawe, czy końskim plotkarzom ktoś też zasupła… ale jakże to? Plotkowanie – najfajniejsze zajęcie pod słońcem;-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz