wtorek, 12 sierpnia 2014

Pan Jacek i trzy ślązaczki

Pamiętacie Pana Jacka sprzed roku?
Jak nie, to zapraszam do wpisu z 3 sierpnia 2013 - 5 rano-pure nonsens i z 31 lipca 2013- Koń by się uśmiał. 
Tym razem niestety nie pojeździłam- ale może to było największe szczęście? Jacek jak mnie zobaczył, to nawet się ucieszył, nie powiem. Od razu wspomniał o swojej nowej wyścigowej klaczy, co go już dwa razy do św. Piotra zawieźć chciała... zrobiłam krok do tyłu... pokazał obandażowane kolano... krok znowu, z pastwiska dobiegło złowrogie rżenie... ciary przeszy po plecach...
Jacek grobowym głosem powiedział, że z rana jedzie do kolegów koniarzy w góry, na jazdę nie ma więc szans...łupppp... kamień z serca...
Z jazdy zostały tylko śliczne zdjęcia- ale szaloną klacz brałam tylko z dala...











7 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia, bardzo dobra jakośc. Jakim aparatem były robione?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi miło, że zdjęcia się podobają. Aparacik mam śliczny - bordowy;-)))
    A serio mówiąc, Nikon, lżejszy od lustrzanki a robi naprawdę fajne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. No zdjęcia robią wrażenie. Koniki zadbane i bardzo dobrze traktowane. Pozazdrościć tylko tak częstego kontaktu z naturą i końmi. Ja stale w miejskiej dżungli..

    OdpowiedzUsuń
  4. ... no jak się ma ksywę "taksiarz"... może zmień na "woźnica", zaraz to bliżej natury;-)) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. A jakimi sieczkami i paszami go karmisz jeżeli można wiedzieć? Ile miesięcznie kosztuje Cię jego utrzymanie?

    OdpowiedzUsuń