sobota, 19 kwietnia 2014

Książęce stajnie

Korzystając z ferii mąż zaprosił mnie do pałacu w Pszczynie i książęcych stajni – tak mimochodem.
Po drodze jeszcze zameczek myśliwski w Promnicach pod Pszczyną, tam nic, tylko jelenie i jakiś zaczajony niedźwiedź, o którego się potknęłam wchodząc.
Było super, tylko te odremontowane, piękne stajnie – puste;-(  Przydałby się jakiś koń tam lub chociaż powóz…
 Przy okazji miałam pewne spostrzeżenia z wizyty w pałacu – koniec XIX wieku, początek XX, mamy tam wystój, dekoracje… powiedzmy w stylu umiarkowanym, empire…czy coś, jakiś eklektyzm trącający  kiczem, na owe czasy też! Na czasy kiedy już impresjonizm, secesja, art deco, etc, etc. I to jest to, co ja CAŁY CZAS wbijam w głowę moim uczniom – nie można być w życiu burakiem, ziemniakiem lub innym kartoflem. Trzeba wiedzieć, trzeba mieć horyzonty, trzeba chłonąć świat!
Ludzie, nie zamykajcie się na świat, proszę, bo inaczej, to głupota króluje.
Jeśli jakiś nauczyciel chce Wam przekazać wiedzę, bierzcie ją z  wdzięcznością.
Księciu Hochbergowi z pszczyńskiego zamku nikt nie pokazał nowoczesnych horyzontów, został burakiem, mimo, że księciem… dobrze, że chociaż stajnie piękne wybudował;-))

PS. miał w CAŁYM pałacu tylko jedną łazienkę…


1 komentarz:

  1. No cóż, więc trzeba było się nabiegać do tej łazienki. Choć akurat ten fragment odciągnął mnie od frazy książęca, która mnie tak na samym początku ujęła, jak tylko zauważyłam tytuł posta. U mnie zaś są wiersze filmowe i inne wiersze. O koniach także, trochę na jednym blogu trochę na kontynuacji - serdecznie zapraszam, Versemovie

    OdpowiedzUsuń