… stwierdziłam oglądając sobie zawody skoków przez przeszkody.
Mój
mąż spojrzał na mnie zaniepokojony… ja ciągnęłam – no bo jak koń żuje, to się tym zajmie i nie walczy z jeźdźcem - mąż
popatrzył krzywo… - nie bierze
wędzidła na zęby, zadowolony, równiutki, bo ma coś do roboty.
Wiesz co – zakończyłam - może
dam ci gumę do żucia?... hmmm albo
lepiej nie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz