Dobry "parcour" równa się siódme poty, innej opcji nie ma. Jeżeli
zmarznę podczas jazdy na koniu, to kiepsko świadczy o prowadzącym, kiedy padam
na nos a koszulkę można wyrzymać, to jest okay.
Kiedyś wywieziona na Kaszuby w najpiękniejsze miejsce pod
słońcem ( jak twierdził mój mąż;-) wpadłam w łapy ( łapska, szpony) ambitnych
instruktorów z osiągnięciami. Zapragnęli
użyć tych osiągnięć w celu oszlifowania takiego nieoszlifowanego diamentu jak
ja… stępem marsz… trzymać równy rytm, nie
miotać się na siodle.. łydka, łydka! Pięta niżej, palce do konia!! Co mówię!
Palce… kłusem marsz, uspokoić łydki, wolta w lewo, żwawo!! Nie spać!, co
mówiłam o łydkach?! Ręka spokojnie i niżej, nie krzyżuj wodzy!! Kto cię uczył??
Półsiad w kłusie, nie trać rytmu, zmiana kierunku, co mówiłam?!?! – nie było
marsz - odpowiadam nieśmiało…- na
drągi – nadal półsiad ( już piąte koło!! kark mi wysiada, ja nie wysiadam…
jeszcze), jak te drągi?!?! Co było
źle?!?!... chyba to pytanie do mnie, więc dukam: hmmm bo za późno oddałam wodze?!? Za szybko jechałam??? Za dużo wodzy
oddałam??? Matko! Co było źle?!?! Nic
nie było źle! Było okay! A teraz do stępa i zagalopowanie… ze stępa, mówię
przecież.. no już!!
Ja się miotam na tym siodle jakbym miała pchły w portkach, gęba
mi mało z gorąca nie eksploduje.. druga próba, mięśniami gniotę wałacha, mało
miednicy sobie nie złamię - on nic… Źle,
wodzy nie oddawać, trzymać na kontakcie, od narożnika jeszcze raz!! Jak te
łydki!!! –rozkaz niczym smagnięcie batem…skurcz w łydce, mamusiu ratuj (
mam 50 lat, więc mamusia nie działa wspierająco;-(
Uff udało się… za 50 razem… może ci młodsi zagalopowaliby
wcześniej, za 20, 34 razem… zależnie od wieku.
Zakwasy w mięśniach miałam jeszcze po tygodniu, ale jazdę i
naukę zapamiętałam na całe życie.
Kiedy prawie rok temu, jakieś dziewczę na ujeżdżalni pod
Sarnowem usiłowało mnie uczyć robienia wolt… hmmm dziecino, ty krócej żyjesz, niż ja jeżdżę…
Ale wczoraj w Burkach było okay, Kasia wycisnęła ze mnie poty,
było ciekawie, nie odpuściłam… no może trochę w galopie na prawą nogę – koń mi
się nie składał, wyłamywał.. wstyd…
Ktoś może zapytać, co ciekawego w tym
ujeżdżeniu… chociażby to, że raz mój mąż podziwiał grację z jaką przejechałam
koniem przez parking pełen aut… wolty, ósemki, wszystko w jednym palcu;-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz