Tak z okazji świąt Bożego Narodzenia naszła mnie ochota
podzielenia się pewną refleksją towarzyszącą mi od wielu lat.
Historia była taka- mała miejscowość – nazwijmy ją Betlejem,
organizowała 100 lecie tamtejszego Zespołu Szkół Budowlanych.
Rozesłano ogłoszenia z zaprosinami do wszystkich okolicznych
miast. Towarzystwo się poderwało, chłopaki, dawaj!!
Marysia (żona Józka, który kończył ciesielkę) była w
zaawansowanej ciąży i nie miała ochoty jechać na imprezę. Ale jak facet chce
spotkać kolegów ze szkoły, to siły nie ma. Zapakował ją w stare punto i hajda.
Wytrzęsło bidulą do imentu, brzuch i dzidziuś w nim naskakał się jak karp w
siatce przed świętami… no ładnie, a w Betlejem tłumy szalejących, już solidnie podpitych facetów. Obściskuję się i ślinią z dawno niewidzianymi kolegami.
Józek nie"zabukował" noclegu , nie było Internetu!
Oczywiście w „Chłopskim jadle” wszystko zajęte, pokoi wolnych
nie ma, agroturystyka pęka w szwach, właściciele zacierają ręce. Maria na ostatnich nogach. Józek chwalił się,
że ma kolegów, znajdzie nocleg, ale gdzie tam, u każdego brat, swat, albo cała
familia.
I wszystko wyglądało beznadziejnie, aż tu przed wędrowcami nagle i
niespodziewanie z ciemności wyłania się STAJNIA.
Konie spokojnie żują sieczkę, jakaś kózka do towarzystwa,
ciepło, przytulnie, daleko od zgiełku imprezy, pachnie sianem.
Józek znalazł kąt, przykrył derką snopki siana, Maria z ulgą
opadła na to legowisko.
Tu nie dochodziły wrzaski pijanej zgrai kolegów, którzy spotkali
się po latach i opijają stare wygłupy. Nikt nie przeszkadza, nawet żadna
migdaląca się para nie wpadła na pomysł zaznania tu przyjemności. Kobieta zapatrzyła się w wewnętrzne światło...
KTO TO WYMYŚLIŁ, ŻE W KARCZMIE JEST FAJNIE RODZIĆ, A W STAJNI TO
PONIŻAJĄCE???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz