Kto nie wie, kto jest moją
ponadczasową miłością, to informuję - Albrecht Durer, niemiecki renesansowy
malarz i grafik. Czytam o nim wszystko co sam napisał i napisano o nim, jego
osobiste myśli, rachunki, listy do przyjaciela… po części staroniemieckim
języku… ile to wyczytać można z takich zapisków, o handlu szlachetnymi
kamieniami (Wenecja/Norymberga), antycznymi dziełami sztuki, życiu nocnym w
weneckich tawernach, sposobie i kosztach podróżowania z Norymbergii do
Antwerpii, gościnności ówczesnych ludzi i turystyce, także na koniach.
Ale, ale, wracamy do tych koni,
przedstawiał je w swoich grafikach wielokrotnie – jak przystało na Niemca -
duże solidne, bojowe koniska.
Każdy z tych miedziorytów lub
drzeworytów jest pełen ukrytych znaczeń, symboli, metafor.
Rycerz, śmierć i diabeł, w interpretacji z bloga Marka Ł (http://marekl.wordpress.com/2008/06/02/o-niezwyklym-miedziorycie/)
brzmi tak:
Moja interpretacja wygląda
następująco – człowiek, mityczny rycerz toczące nieustannie bitwy z
przeciwnościami losu podąża do celów, które sobie wyznaczył. Za nim kryje się
fałszywy doradca, diabeł, czekający na jego błędy i zatracenie. Wszystkiemu
przypatruje się wszechobecna w życiu śmierć, gdyż człowiek mimo iż na co dzień
zapomina o regule „memento mori” , to podświadomie cały czas czuje upływ czasu
przybliżający go do zakończenia bytu ziemskiego. Śmierć może być również
ostrzeżeniem, przypomnieniem, o jedynie pozornych wartościach dóbr doczesnych,
których pozyskiwanie nie może przysłonić na celu życia.
To samo dzieło można odczytywać inaczej:
Rycerz jest w pełnej zbroi, jedzie konno
doliną. Z jednej strony towarzyszy mu śmierć, a z drugiej - diabeł. Bez
strachu, w skupieniu i z ufnością patrzy przed siebie. Jest sam, ale nie
osamotniony. Będąc samotnym, wydaje się mieć swój udział w sile, która daje mu
odwagę i umacnia go, mimo obecności negacji istnienia. Człowiek zagłębiający
się w swoje serce najpierw odkrywa własną samotność. Gdy stwierdza, że nie jest
sam, lecz w głębi jego istoty obecny jest Wszechmogący Bóg, pojawia się wiara.
Nie będę zanudzała
interpretacjami, każdy może znaleźć własne a poza tym, przyjdzie zaraz koleżanka i nie
mam czasu;-)
Zwróćcie jednak uwagę
na jeden zabawny fakt- Durer – mistrz narcyzmu i samouwielbienia na rycinie „Wielkie
konisko” umieścił swój inicjał (charakterystyczny układ A i D) w … końskiej
kupie;-))
I co się dziwić , że
uwielbiam tego narcyza.
I jeszcze inne jego ryciny z końmi, najmroczniejszą są :Jeźdzcy Apokalipsy"