niedziela, 18 maja 2014

Dzisiaj gadanie o koniach, czyli - końwersacja

Przypomniała mi się stara zabawa w... słowotwórstwo - może i WY dołączycie?

Koń, który mówi – końferansjer
Koń, który kopie – końtakt
Pot konia - końpot
Uprzęż końska – końfekcja
Kobieta biegająca za końmi – zakonnica
Boks dla konia – końfesjonał
Smarowanie konia maścią – końserwacja
Szkielet koński - koństrukcja
Cień konia – końtur
Miejsce pobytu koni – końserwatorium
Przegląd konia – końtrola
Grupa nieposłusznych koni – końtrabanda
Podskoki końskie - końwulsje



sobota, 3 maja 2014

Stara kuźnia

Historia, którą chcę opisać, nie ma nic z końmi wspólnego, chyba, że poprzez starą kuźnię, która była kluczem tej historii….
A było tak:
Parę dni temu koleżanka mnie pyta - nie mogłabyś porobić za tłumacza polsko-niemieckiego? Ja jej na to, że kiepsko, co prawda mówię, ale nie na poziomie tłumacza… Co do czego wraz z koleżanką – germanistką, pojechałyśmy…
Jeden stary Niemiec – urodzony w 1947, parę lat temu zaczął szukać w Polsce rodziny ojca. Oprócz nazwiska znał miejscowość w wydaniu niemieckim i słyszał o rodzinnej kuźni…i to tyle.
W Berlinie znalazł informację, że to musi być wieś pod Gliwicami.  W maju 2013 pojechał tam z żoną, ale ani rodziny, ani kuźni… Siedział więc w knajpie (nomen omen  po niemiecku restauracja to Kneipe…) i użalał się nad sobą, że z kwitkiem wróci do kraju... i tu historia zaczyna mieć nowe otwarcie: podchodzi do nich jakiś młody człowiek, przyznaje się do podsłuchiwania rozmowy i proponuje pomoc. Jakoś lepiej niż „Stazji” z Berlina znalazł miejscowość. Ale na miejscu w parafialnych księgach nic…  jak się za pół roku okazało,  nazwisko było pomylone… I znów historia mogłby się skończyć, gdyby młodzież w Polsce była  mniej uparta.  Młody jednak nie odpuścił -  znalazł on Niemcom autora książki o historii okolic Dąbrowy Górniczej, który zinwentaryzował okoliczne … kuźnie…Wespól postanowili pomóc i tak doprowadzili do odnalezienia rodziny. PO 70 LATACH! Żyjące jeszcze żony braci rzeczonego Niemca, spotkały bratanka. Spotkanie było dla WSZYSTKICH niewiarygodną historią. Dla mnie, która też tam była - wino i miód piła, też było przygodą życia.

A z końmi wiąże tę historię tylko kuźnia, po której tylko wspomnienie zostało… ale i tak warto o tym napisać;-)