czwartek, 12 października 2017

Po co koniowi wędzidło a myszy toczek

ODZYSKAŁAM MÓJ KOMPUTEREK;-), no więc odrabiam zaległości:
Zapisek z ostatniej niedzieli:
Ale ci dzisiaj było, ze wstydem przyznaję, że od 3 (!!!) miesięcy nie siedziałam na koniu... nawet jak połamałam nogę, to było krócej... a wszystko przez półkolonie w wakacje, brzydką pogodę we wrześniu i Świeradów Zdrój, gdzie nie ma koni bo są emeryci- tak przynajmniej uważa Kasia. Tak, czy inaczej, po przerwie wreszcie dopadłam konia, ale był niekompletny... nie, no nogi 4 miał, ogon, łeb też, ale nie miał wędzidła i podpinki też nie miał. Podpinkę ktoś zwędził, a wędzidła nikt wędzić nie musiał, sama Kasia mu zabrała, bo jak go widział, to się dusił, bynajmniej nie ze śmiechu, tylko z nadmiarowej śliny. Koń, w odróżnieniu od wielbłąda i lamy, nie umie spluwać. Okazało się, że wędzidło jest zupełnie niepotrzebnym balastem, bez niego konik chodził jak po sznurku.
Na koniec zdjęłam mu to kulawe ogłowie i poleciałam umyć co? Wędzidło- oczywiście... przyzwyczajenie jest drugą naturą, więc zamiast wędzidła umyłam przyzwyczajenie.
Zapomniałam wspomnieć o myszy, która zrobiła sobie domek w moich końskich galotach... zapach konia nastrajał ją relaksacyjnie, gorzej, ze w toczku miała ubikację... paskuda, zginęła tragicznie...

wtorek, 11 lipca 2017

Konik jak zegarek, Mick Jagger i zdrada



Zacznę od zdrady- pojechałam sobie do Amigo, bo w Burkach horror- półkolonie.. nie pojeździsz, nie pogadasz, Kasia w amoku, jak mnie zobaczyła zaczęła gadać o zdradzie! Ale Kasia była także w Amigo… u konkurencji była! I mnie spotkała, bo ona chciała zrobić zakupy, ja chciałam pojeździć.
Nie powiem, pojeździłam… konik o imieniu na Pee… zapomniałam – klaczka Perwersja, Plejada, Pokusa, nie, coś, co wzięłam za płeć męską… Paragon lub Placebo… nieważne.
Ważne, że ona była grzeczna, chętna, ja dobrze sobie radziłam a nasz, nieco zabawny, instruktor swoja posturą przypominający Micka Jaggera, wiekiem zdecydowanie inne pokolenie… nie narzekał na mnie;-)) Ciekawe, czy połapał się, o kim mówię,  jak mu powiedziałam o tym Micku ;-)) No cóż, generalnie na jazdach spotykam inne pokolenia… pogadałam z jakąś gimnazjalistką… jako nauczyciel łapię te klimaty;-)) Niestety spotkanie z kimś w moim wieku zakrawa na cud… a ostatnio posucha w tym temacie;-((
W sumie fajnie było w Amigo- polecam… może dadzą mi jakiś procent z propagowania ich… z wiekiem robię się coraz bardziej naiwna hahahaha
PS Cień w części parcoursu był dobrodziejstwem! 

wtorek, 25 kwietnia 2017

Indianie uciekali na kucykach

... no powiedzcie, że Was to nie śmieszy... bo jak zacytowałam ten monolog przed moją rodziną, to oprócz konsternacji, żadnej emocjonalnej reakcji się nie doczekałam;-((
A to wszystko  przez mój serial życia... ponownie puszczony w TV po dwudziestu latach... wtedy nie było jeszcze satelit  itp. itd. , więc na wakacjach zażądałam zakupu mini telewizora i na campingu  cała świta okolicznych facetów pelengowała, abym mogła pooglądać w niedzielę (raz w tygodniu nadawali jeden odcinek, przez to starczyło ich na 3 lata;-)... DOKTOR QUINN!!!! 



Zawsze pragnęłam jak ona żyć na dzikim zachodzie- to romantyczna strona mojego ego i zawsze pragnęłam jak ona pracować i odnosić w tym sukcesy- to moja pozytywistyczna część ego. Serial zaspokajał w ten sposób WSZYSTKIE moje potrzeby… właściwie mąż był już nie potrzebny (chyba żeby do trzymania tej anteny), doktor Quinn mogła go z powodzeniem zastąpić.
Jeździła oczywiście na koniu, brała nawet udział w wyścigu, i w ogóle była ideałem!
Więc siadłam przed odbiornikiem ( czasy się zmieniły, odbiorniki także) i z wytrzeszczonymi gałami i na bezdechu oglądam kolejny odcinek – a tam generał Custer (jeszcze chyba nie generał, ale się sposobił) pojmał kilku indiańskich wojowników… Wojownicy jak na nich przystało, groźni, dzicy, waleczni, szybcy i w ogóle budzący respekt a nawet strach.. i tu rach-ciach uciekają ze swojego „więźnia” jak głos polskiego lektora obwieszcza- „Melduję, że na kucykach uciekli- panie komendancie!!  … naśmiałam się z moją Karoliną (chociaż kogoś to śmieszy!), a wszystko z powodu złego tłumaczenia słowa „pony” z angielskiego, bo czasem jest to faktycznie kucyk, ale czasem koń cowboyski lub indiański – chociaż to nie kucyk jednak;-)

Macie link do mojego kultu:

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Prawicowy koń

Ostatnio zauważyłam, że określenie lewak ( dawniej lewicowiec) jest pejoratywne a na dodatek łączone z gorszącymi zachowaniami takimi jak jeżdżenie na rowerze, weganizm,  gender (cokolwiek to znaczy… w jeździectwie musi znaczyć dużo- bo ciągle nic, tylko kobiety, dziewczyny, dziewczynki na koniach jeżdżą. Faceci wystają za ogrodzeniem gapiąc się na anglezujące pośladki).
Kobyłka, na której ostatnio jeździłam, tak się przejęła tym lewactwem, żeby gazety o niej nie napisały, albo w Internecie komentarzy nie było, że za boga nie chciała na lewą nogę postawić.

Pierwsza próba- ona prawą marsz.. Kasia krzyczy „zła noga!”, więc ja do kłusa i znowu… Majakowski (taki komunistyczny poeta rosyjski) przed oczami mi staje- „Lewą marsz” pisał… kobyła na poezję głucha.. kolejna próba i kolejna.. już mi Majakowski z oczu zszedł, bo zastąpił go pot..  Nie udało się, kobyła za skarby świata nie chciała być lewaczką i tyle. Kasia zasmucona skomentowała -Czeka mnie robota…  Nie wiem, co się tak przy tej lewicowej opcji  upiera, teraz nie jest to trendy, konie wyraźnie mają tu lepsze rozeznanie.

Z drugiej strony - na okazję niespodziewanej wizyty prezesa zakupiła (Kasia, znaczy) drabinkę, z której  mógłby wygłosić orędzie (przemówienie to za skromne słowo, myślę)… Aby sprzęt zapracował na siebie, póki co, podnóżek używany jest do wsiadania na konie – Kasia jest bowiem praktyczna, panu Bogu świeczkę a prezesowi ogarek…

Galop na prawą nogę:

filmik

Zmiana nogi w galopie:

dla zaawansowanych

niedziela, 1 stycznia 2017

Godność królowych siedzących okrakiem

Zanim o królowych, to nawiążę jeszcze do ostatniego mojego wpisu - na temat obciachowych seksistowskich dowcipów. Wczoraj wpisał się w to mój najlepszy kolega, który czyta ten blog, więc i to przeczyta. No więc opowiadał w noc sylwestrową ze swadą- jak zawsze on;-)), jak to facet powinien mieć młodą żonę- najlepiej w wieku 25+... to znaczy młodszą od jego własnych córek... no bo facet to musi ... jakoś nie zauważył, że jest to esencjonalny seksizm obraźliwy w danym momencie dla kobiet siedzących przy stole, a nie mających oczekiwanych przez niego atrybutów wiekowych... faceci- oczekiwanie od was wyobraźni..., bierzcie czasem przykład z koni- one mają duże głowy, więc myślą!

A teraz wracam już do tematu, o którym rozmawiałam z Kasią podczas mojej ostatniej wizyty w Burkach. Chodziło nam o sposób prezentacji (lansu - jakbyśmy to współcześnie nazwali) królowych podczas przejść orszaków królewskich. Czy jechały u boków swych mężów na koniach, czy siedziały w karocach. Na bazie obrazów, miniatur wykonanych ówcześnie wynika, że bardzo często królowe, księżne i inne możnowładczynie chętnie korzystały z godnych rumaków aby się zaprezentować. Wiele z nich chętnie też pozowało  do obrazów  siedząc na koniu.


Krolowa Amazonek- Penthesiela 
Jak widać w średniowieczu nóżki obie razem i długo, długo jeszcze podobnie:



Izabela z  Burbonów (XVII, Francja) o której nic szczególnego nie znalazłam,
 ale o innej Izabeli o 400 lat wcześniejszej, to i owszem:

Ślub Izabeli i Filipa, następcy tronu Francji, miał miejsce 28 maja 1262, w Clermont. Izabela towarzyszyła mężowi w 7. krucjacie, do Tunisu. Zmarła na skutek upadku z konia, w drodze powrotnej do Francji, w Cosenza w Kalabrii. Izabela była wtedy w ciąży z piątym dzieckiem. 



Królowa hiszpańska XVIIw 


ale Konstancja Habsburżanka w XVII wieku królowa Polski (żona Zygmunta III) 
wolała w karocy siedzieć


Maria Kazimiera Sobieska w stroju koronacyjnym - królowa Polski XVIIw
Przyswoiwszy sobie język i kulturę polską, Maria Kazimiera zyskała wśród Polaków przydomek Marysieńka, z którym odtąd kojarzona jest w polskiej historii.


Margarita Teresa Austryjacka - poślubiła własnego wuja, któremu zdążyła urodzić 4 dzieci zanim zmarła w połogu w wieku 22 lat...niektórym facetom by się podobała- taka młoda żona... hrrr jestem złośliwa!!




Królowa Viktoria XIXw
Ta to była energiczna: W 1835 r., w wieku 16 lat, Wiktoria poznała średnioznaczącego niemieckiego księcia. Ponownie spotkała go w 1839 r. i z miejsca się w nim zakochała. Wiktoria i Albert byli blisko spokrewnieni (jej matka i jego ojciec byli rodzeństwem). Zdając sobie sprawę, że młodzieniec, mający rangę młodszego syna pomniejszego niemieckiego księcia, nie śmiałby poprosić o rękę królowej Wielkiej Brytanii, Wiktoria przejęła inicjatywę i zaproponowała mu małżeństwo.





A tę królową poznajecie?? 
W tej chuścinie wygląda jek moja ciotka na grzybobraniu (po angielsku mushing), tylko jej koszyka brakuje. Jak na parę królewską to odstaje jakos od poprzedników;-)