niedziela, 17 listopada 2013

Gnój w roli głównej, policjant i ja w drugoplanowej

Nie pisałam, bo nie miałam pomysłu na nowy post – aż zobaczyłam w Burkach dwóch facetów uwijających się z worami gnoju. Jako wieloletni posiadacz ogrodu w lot zrozumiałam to ich inwestowanie w przyszłość. 20 lat temu wzięłam samochodową mała przyczepkę, przypięłam do naszej Łady i ruszyłam do Zbrosławic po złote… hmm brązowe runo.  Za Czeladzią zatrzymali mnie policjanci (oni tam są jeszcze przez Gierka  wmurowani). Z policjantami należy rozmawiać umiejętnie,  nauczał kiedyś Steffen Moller oschłych Niemców. Dobrze jest zagaić o rodzinie, potłuc się w pierś i zapłakać nad własną głupotą, co dokładnie uczyniłam (chociaż wówczas o Mollerze nikt w Polsce nie słyszał).
Kiedy więc policjant oskarżycielskim tonem stwierdził, że moje tylne stopy (światła znaczy, bo tylne stopy  stopy mają chyba tylko pawiany) są białe a powinny być czerwone, poskarżyłam się na rosyjską myśl techniczną i obiecałam, że uwagę przekażę mężowi. Pochwaliłam się, że mój mąż jest bardzo zdolny i wszystko potrafi naprawić. Przedstawiciel mundurowej władzy przeszedł do przyczepy i stwierdził, że brakuje trójkątów odblaskowych. Rzuciłam się do bagażnika… ale nie o taki trójkąt chodziło… znowu zobowiązałam się w imieniu męża do odrobienia pracy domowej ;-) Na koniec ponarzekałam na decydentów powiatowych, którzy zatwierdzili taką brakoróbczą przyczepkę do użytku a tu Pan Władza rzucił  znienacka pytanie - a po co pani ta przyczepka? He?
W głowie gonitwa myśli – czy mogę powiedzieć prawdę - że po gnój jadę, a jak nie wolno gówien środkami komunikacji przewozić, może trzeba mieć zaświadczenie weterynaryjne, że koń, co srał, był zdrowy, że łajno jest dobrze odizolowane od środowiska, że nie będzie wypadało podczas jazdy i nie zaatakuje skrytobójczo innych użytkowników dróg, a może w niedzielę jest ogólny zakaz przewożenia gnoju i jego pochodnych. Może powinnam mieć przyczepę z atestem na okoliczność żarcia metalu przez mocznik, wije, tasiemce, tocznie i roztocznie i inne paskudztwo?!?!
Już otwierałam usta aby coś nowego nakłamać, kiedy jakiś pirat pojawił się na horyzoncie.
Władza oceniła samochód - BMW to BMW a nie jakaś stara Łada, machną zrezygnowany na mnie i tak oto moje róże dostały to co lubią najbardziej;-)
PS Już Gustaw Morcinek dostrzegał dużą rolę gnoju w rozwoju ludzkości – Czarna Julka chodziła grzać się w cieple fermentujących gór końskich kup zalegających okolice kopalni.



sobota, 2 listopada 2013

Romans z arabami i hotel do wynajmu...


Dzisiaj coś araby za mną chodzą – rano  na końskim spacerze w Burkach uśmiałyśmy się, komentując ich ruchliwość i speedowatość.
Jeśli kogoś zapytać czym wyróżnia się arab, to powie, że jest drobny, gibki, szybki i niewiarygodnie wytrwały. On – w odróżnieniu od niemieckich ciężkich koni bojowych - nie przegrzałby się galopując w upale (patrz „jesień średniowiecza latem”).
 Arab przypomina trochę disnejowskie sarenki, więc wszystkie dziewczynki kochają araby.. (bez podtekstów proszę) i jeden stary aktor - Olbrychski;-).
  W latach siedemdziesiątych Polska zarobiła w petrodolarach na ich sprzedaży bajońskie sumy (zobacz mój post „Magnacki pałac, bizony, araby i jeden emeryt” )
Każdy znający historię powie - polski romans z arabami zaczął się od odsieczy wiedeńskiej, kiedy Sobieski przywiózł łupy, w tym konie.. ciekawe, czy kobiety też, ale romans rozgorzał.
I tu pierwszy błąd, już Zygmunt August sto lat wcześniej interesował się arabami i zachowaniem czystości ich krwi. Romansował z Barbarą- bardziej od północy jej temperament.
Obecne hodowle zaczęły się jednak dzięki błękitnej krwi - ale nie końskiej, tylko ludzkiej:
Hrabia Sanguszko, na początku XIXw wybrał się z ekspedycją do Aleppo (obecna Syria) i kupił kilka koni będących zaczątkiem hodowli.
Parę lat później Rzewuski nabył 137 ogierów i klaczy.
Naprawdę gorąco zrobiło się (nie tylko z powodu klimatu na Bliskim Wschodzie) ale też prowadzonych transakcji, kiedy hrabia Dzieduszycki zaczął handlować z Bagdadem. Od Arabów kupować araby nie jest łatwym biznesem, kto był w Egipcie, próbował głupiego T-shirta kupować,  to wie.
 Najpierw sprzedali, potem się rozmyślili, zaczęli Polaków ścigać po pustyni, aby konie odebrać.
 Dzieduszycki na siwym ogierze Abucheil w towarzystwie klaczy Gasella uciekł pogoni Beduinów!!! W końcu kupował najlepsze konie! Szczęśliwie dotarł do Damaszku.
Dały one początek sławnej do dziś hodowli w Janowie Podlaskim.
W 1900 roku na ogólnoświatowych targach w Paryżu klacz Melpomena została ogłoszona najpiękniejszym koniem świata.

Po tych plotkach o arabach chcę przemycić jedną – ważną dla właścicieli Burków wiadomość - szukają koni na hotel do nich, mają kilka wolnych miejsc. Ja – ze swojej strony mogę zapewnić, ze ludzi świetni, miejsce PRZEPIĘKNE, hotel niedrogi !!!



 Karla na arabach;-)) dla mnie są trochę za małe... Babsztyl M.